Wyjazdowa Kuchnia
Kuchenka
Do gotowania podczas wyjazdów służy nam kuchenka gazowa firmy ElicoCamp zakupiona w jednym z marketów budowlanych za śmieszne pieniądze. Wybór był przypadkowy, ale okazał się bardzo trafny, ponieważ służy nam już 4 rok bez najmniejszej awarii. Palników tego typu, na rynku jest dużo, ale wszystkie są wielkie i zajmują dużo miejsca. Na szczęście nam udało się przypadkiem trafić na model dość kompaktowy a przy tym nic nietracący na stabilności.Kuchenka zasilana jest gazem z wkładów typu CP 250. Butle tego typu są bardzo popularne również z granicą, wiec bez większych problemów można je kupić w sklepach turystycznych, marketach sportowych, stacjach benzynowych lub w sklepach budowlanych. Podczas kupowania butli mając do wyboru kilku producentów warto zwrócić uwagę na wagę samego wkładu, zdarza się, że ilość gazu w butli jest różna u różnych producentów. Dodatkowo przy niższych temperaturach lepiej spisuje się mieszanka propan-butan niż sam butan. Warto zwrócić na to uwagę, gdy wybieracie się w podróż w chłodniejsze miesiące. Mimo niewielkich wymiarów, kuchenka jest bardzo stabilna i dobrze radzi sobie z dużymi garnkami. Bez utraty stabilności współpracowała nawet z ciężką żeliwną patelnią. Palnik wyposażony jest w piezoelektryczny zapalnik, co zdecydowanie ułatwia jej użytkowanie i brak zapałek przestaje być problemem.
Aneks kuchenny w pełnej krasie:) |
Osłona przeciwwiatrowa
Zwykle gotujemy na zewnątrz w naszym „aneksie Kuchennym” tzn. z tyłu busa na specjalnie do tego celu zaprojektowanych szufladach. Niestety taka konfiguracja sprawia, że wiejący wiatr utrudnia nam przygotowanie posiłku. Wtedy używamy aluminiowej składanej osłony zakupionej u „majfrenda” za około 5 dolarów. Sprzęt znalazł stałe miejsce naszej kuchennej szufladzie, bo mimo swojej prostoty okazuje się nieceniony przyspieszając przygotowanie jedzenia oraz zmniejsza ilość zużytego paliwa.Garnki
Garnków turystycznych na rynku jest „bambilion” (tzn. bardzo dużo). Zaczynając od aluminiowych klasycznych menażek, kończąc na turbo - garach z tytanu z radiatorami i innymi bajerami.Aluminium, jakość nas nie przekonywało a tytan był za drogi, tym bardziej, że nie do końca zależało nam na zmniejszeniu wagi takiego zastawu. Najistotniejsza dla nas jak zwykle była kompaktowość. Po przeryciu internetów, zaryzykowałem i zamówiłem komplet trzech stalowych garnków z pokrywkami marki „noname”. Cena całego zastawu wynosiła około 30 zł. Sam się dziwię, że za tak niską kwotę udało się kupić naczynia, które służą nam dzielnie już 4 rok. Podczas przechowywania garnki wraz z pokrywkami mieszczą się jeden w drugim i zajmują więc minimum miejsca. Najmniejszy z nich ma pojemność 1l a największy 2,5l. Jedyna ich wadą garnków jest brak uchwytów. Co prawda dzięki temu zajmują mniej miejsca, ale stanowi to dość duży problem, w szczególności dla tych którzy nie mają rąk z azbestu.
Z tego powodu nieodłącznym akcesorium, które z nami podróżuje jest chwytak do garnków zwany pieszczotliwie dziwką. Nie znam pochodzenia tej nazwy, ale pamiętam, że tak to się nazywało za czasów, gdy jako młody człowiek jeździłem na obozy harcerskie.
Patelnia
Jako uzupełnienie naczyń do gotowania wozimy ze sobą również patelnię, nic bowiem nie nastraja optymistycznie na cały dzień tak jak jajecznica z rana. Patelnia, z której korzystamy też była zakupem tylko na jeden wyjazd. Okazało się, że znowu trafiliśmy idealnie i jeździ znami od 4 lat, a w przerwach miedzy wyjazdami wykorzystywana jest także w domu. Jest niewielka, dość głęboka i posiada powłokę zabezpieczającą przed przywieraniem, dzięki której łatwej utrzymać ją w czystości. Jej wadą jest to, że nie do końca nadaje się do użytkowania na otwartym ogniu. Z tego powodu niedawno kupiliśmy ciężką żeliwną patelnię, która na ognisko nadaje się idealnie. Być może wkrótce zastąpi tą dotychczasową.
Nasza stara niezniszczalna patelnia za grosze. |
Żeliwna patelnia zdecydowanie lepiej spisuje się na ognisku |
Camp-a-box
W naszej wyjazdowej kuchni oprócz garnków i patelni znajdują się oczywiście naczynia i sztućce. Jeśli chodzi o tą część kuchennych akcesoriów to wydaje mi się że odnaleźliśmy naszego świętego Graala.
Znaleźliśmy zestaw tak kompaktowy, lekki, poręczny i przemyślany jak to tylko możliwe. Dla nas wybór idealny. Camp-a-box szwedzkiej firmy Wildo. Naczynia te przetestowaliśmy wielokrotnie w różnych warunkach i uważam, że są absolutnie fantastyczne. Z czystym sumieniem mogę polecić je każdemu turyście, bez względu czy podróżuje samochodem, łodzią, czy nosi wszystko na własnych plecach w plecaku.
W skład zestawu wchodzi: składana miska 650 ml, składany kubek 200ml, talerz z pokrywką, łyżko-widelec, pojemnik na przyprawy, i deska do krojenia. Całość wykonana z plastiku wolnego od BPA. Po złożeniu cały komplet zmienia się w pudełko o wymiarach 19x13x5 cm i waży 265 gramów. Jakość wykonania i trwałość są na wysokim poziomie, o czym świadczy to, że naczynia te znajdują się na wyposażeniu szwedzkiej armii i posiadają swój unikalny numer NATO. Dodatkową zaletą jest łatwość utrzymania naczyń w czystości. Jedzenie nie przywiera do materiału, z którego jest wykonany i łatwo je usunąć za pomocą minimalnej ilości wody. Posiadamy 3 takie zestawy, co spokojnie wystarcza żeby mogły z tego korzystać 4 osoby. Na koniec dodam że dostępne są w 14 kolorach.
Ostatnia rzecz w naszej obwoźnej kuchni, która czasami wydaje mi się najważniejszą:
Camp-a-box w akcji. |
Kawiarka.
Jako że kawiarka ma swoja wagę i nie bardzo nadaje się do noszenia w plecaku, jakiś czas temu kupiłem składany silikonowy dripper, (X-Brew od Sea To Summit) który służy do robienia kawy tam gdzie nie chce nam się nosić kawiarki. Dripper idealnie pasuje do mojego plecakowego kociołka a w busie jeździ, jako backup.
W komplecie z kawiarką zabieramy zawsze ze sobą stalowe emaliowane kubki z postaciami z Muminków, nie maja one jakichś magicznych cech tylko są porostu ładne:)
Dripper X-Brew |
Kelly Kettle
Nasz najnowszy nabytek i zarazem prezent urodzinowy Marty. Jest to dość nietypowy rodzaj czajnika i kuchenki w jednym. Składa się z dwóch części: Podstawy która służy za palenisko oraz czajnika z płaszczem wodnym o pojemności 1,2l. Specyficzna budowa i zasada działania sprawia, że woda gotuje się bardzo szybko a paliwem może być praktycznie wszystko. Zwykle palimy w nim drewnem ale testowaliśmy też użycie bioetanolu i całkiem dobrze to działało. Niestety nasz czajnik ma jedną wadę - jest duży, ale w zamian otrzymujemy turbo-czajnik o sporej pojemności, który podgrzewany jest darmowym paliwem.Wyjeżdżając do Rumunii zastanawialiśmy się czy zabierać go ze sobą. Znalazło się jednak trochę miejsca w drugim bagażniku dachowym więc zaryzykowaliśmy.
Opłacało się. Zaoszczędziliśmy sporo paliwa do kuchenki a gotowanie wody na herbatę było dużo szybsze niż na gazie. W tym czasie na kuchence można było przygotowywać coś innego.
Czajnik doskonale sprawdził się również przy przygotowywaniu ciepłego prysznica. Wystarczyło do 10-cio litrowego baniaka nalać wody ze strumienia i dolać dwa litry wrzątku aby całkiem komfortowo wykąpać się w wodzie o znośnej temperaturze.
Zestaw kuchenny, który opisałem powyżej to wynik ewolucji, wielu testów i naszych potrzeb. Mam świadomość, że jego skład będzie się nieustannie zmieniał, lecz na chwilę obecną opisane przedmioty stanowią zestaw dla nas optymalny.
To ja jednak wolę tak - https://www.lesnydwor.karpacz.pl/restauracja
OdpowiedzUsuńMieć wszystko zapewnione na miejscu i nie musieć się tym zajmować ;-)